Irytacja, gniew,
złość, wściekłość, furia to odcienie tej samej emocji, czy też całkiem różne
uczucia? Czy obezwładniają cię czyniąc z ciebie bezbronną ofiarę, czy też
powodują, że wybuchasz jak nieposkromiony wulkan niszcząc wszystko co naokoło? Czy
wrzucasz je do "jednego worka" nie chcąc na nie patrzeć, czy
rozpoznajesz je, odrózniasz i potrafisz korzystać z ich siły?
Możesz się
bezkrytycznie poddać złości, ale możesz też zauważyć swój gniew i zobaczyć, że
jest sygnałem. Sygnałem do obrony twoich granic, sygnałem, że teraz lub w
przeszłości zostały one przekroczone. Możesz pozwolić mu się obezwładnić, ale
możesz też skorzystać z jego siły i energii, dzięki której ochronisz
integralność ego i poczucie własnej wartości.
W dawnych
czasach ludzie siadali naokoło ognia wieczorami, sięgali do wyobraźni i
doświadczeń i opowiadali najróżniejsze historie. Zawsze te historie dotyczyły
aspektów ich życia, szczególnie tych najważniejszych, właśnie takich jak emocje
- m.in. złość.
Dziś rzadko
siadamy naokoło ognia, ale wciąż możemy skorzystać z Żywej Wyobraźni (ang. deep
imagery), która jest potężną metodą interakcji z tym co wewnątrz nas, z naszymi
myślami, emocjami, odczuciami ale także z ciałem fizycznym i jego energią. Żywa
Wyobraźnia to prosta technika, która posługuje się wizualizacją, lecz wykracza
daleko poza nią. Jest to proces pełen życia, który omija nasz logiczny umysł i
zaprasza do interakcji z wewnętrznymi obrazami – symbolami różnych elementów
naszej osobowości. Poprzez prostą, naturalną właściwość, którą posiada każdy z
nas zaprasza do uczenia się i akceptacji siebie, integracji osobowości i
fundamentalnych zmian tych aspektów nas samych, które już dłużej nam nie służą.
Dzięki
opowieściom z głębokiej, symbolicznej wyobraźni i podróżom w głąb siebie możemy
również sięgać do tych momentów kiedy powstała w nas złość i do tych, kiedy
czyjaś złość nas dotknęła. Popatrzeć wstecz na to jakie ziarno pozwoliło
urosnąć tak wielkiej, niepohamowanej emocji. Spojrzeć na nią z dystansu i zobaczyć
ile w niej siły i możliwości. Nauczyć się korzystać z niej jak z ognia. Ognia,
który może cię spalić, ale jeśli nauczysz się odpowiednio go używać, oswoisz go
jak dzikie zwierzę.
Jeśli gotując
dodasz ognia za mało - zupa się nie dogotuje, jeśli dodasz za dużo - wykipi,
ale jesli uda ci się znaleźć tą odpowiednią ilość, ugotujesz na nim najlepszą
na świecie potrawę.
Złość potrafi
niszczyć, ale potrafi też chronić, ma wiele aspektów i składa się z wielu
przenikających się emocji. Wyobraźnia potrafi objąć je wszystkie i poprzez
opowiadanie pokazać wielką mądrość ludzkiej natury, która w nich drzemie.
Posłuchaj
opowieści o dwóch różnych wewnętrznych podróżach – Reni o rekinie i króliku, i
Justyny o szakalu i delfinie, a może i w tobie urodzi się twoja własna historia
o złości, gniewie, furii...
Opowieść o rekinie i króliku.
Zapytałam o
zwierzę złości i pojawiły się dwa. Królik był mały i bojaźliwy. Siedział
wewnątrz kręgu i wybałuszał oczy. Rekin opływał dookoła granice kręgu
sprawdzając, czy są bezpieczne. Królik wciąż się bał, a Rekin przemawiał
spokojnie do Królika: "Nie bój się, jest bezpiecznie, jest
bezpiecznie..." Królik nie ufal jednak Rekinowi i sam chciał być taki duży
jak on i umieć się złościć jak on. I stać na straży granic - ale kompletnie nie
wiedział jak. Rekin powtarzał, że to niepotrzebne, bo on zadba o jego
bezpieczeństwo. Z Rekinem nie ma żartów, ale też atakuje tylko wtedy gdy
naprawdę jest to potrzebne, ma też w zwyczaju uprzedzać zanim zaatakuje, a
Królik zupełnie inaczej - podskakuje jakby szukał zaczepki, taki prowokator. Nie
jest pewny, czy da radę, więc ze strachu i stresu czasem atakuje bezmyslnie i często
nie tego, kogo trzeba. (Pewna
Kaczka zasugerowała nawet ostatnio by koił nerwy częściej pływając z nią w
stawie, ale Królik “nie miał czasu” bo zajmował się złoszczeniem się sam już
nie wie na kogo). Królik jednak ma w sobie dużo cierpliwości i potrafi z niej
korzystać kiedy jest tylko zrelaksowany i spokojny. W takim stanie - gdy ktoś
się złości, to On - Królik szybko się koncentruje, zatrzymuje się w tym co robi, wyciaga ze swojej futerkowej
kieszeni dwa przenośne krzesełka, siada i potrafi wysłuchać i być w kontakcie
jak mało kto. Tej umiejętności Rekin nie posiada. Każde z nich ma swoje
miejsce, źle się dzieje, gdy próbują te miejsca zamieniać, wtedy powstaje
konflikt i sporo zamieszania. Rekin w środku kręgu jest bardziej nieobliczalny
i niebezpieczny, może ugryźć nawet siebie samego, a Królik na granicach nie daje
sobie rady. Ale też Królik jeśli jest na swoim miejscu i czuje, że Rekin dba o
jego bezpieczeństwo, może urosnąć i wtedy staje się jak terapeuta - taki mądry
i wyrozumiały. Może wzrastać, rozwijać się i stać się naprawdę dojrzałym,
pewnym siebie, a równocześnie bardzo tolerancyjnym stworzeniem. To ważne więc,
by Królik dał się sobą zaopiekować przez Rekina, by dbał o relaks, a wtedy
Rekin może pływać sobie po obrzeżach tak jak lubi i dbać o Królika.
Opowiesć o szakalu i delfinie
Szakal mieszkał
na pustyni. Szakal był chory, miał wyliniałe futro, jakby egzemę na skórze. Był
słaby i potrzebował pomocy. "Jak mogę ci pomóc?" zapytałam.
"Wyliż mnie" poprosił. Uuu, jak tu wylizywać takie chore ciało,
ludzie tego nie robią... i w tym momencie zamieniłam się w szakala. Zaczęłam
wylizywać chore zwierzę, a on stawał się coraz silniejszy i silniejszy. Kiedy
jego skóra już była całkiem zdrowa pobiegliśmy razem nad wodę, gdzie
spotkaliśmy Delfina. Zaprosił nas żeby z nim popływać, więc podążyliśmy za nim.
Wypłynęłiśmy na głęboką wodę i wtedy poczułam, że musimy uciekać, że za nami
jest niebezpieczeństwo i że jest tylko jeden dobry kierunek w którym trzeba
podążać. Zaraz obok mnie płynął Szakal, a przede mną Delfin. Delfin był równie
przerażony jak ja, ale uspokajał mnie dając mi do zrozumienia, że to naturalna
reakcja, że jeśli pojawia się niebezpieczeństwo to naturalnym jest ruch w
kierunku, który odczuwasz jako bezpieczny, otwarty. Przypomniał mi, jak bardzo
delfiny lubią się bawić i że tylko czasem muszą niektóre sytuacje potraktować
poważnie i szybko uciekać. Poczułam jak cała woda napiera na mnie i jak ja
muszę mocno poruszać całym ciałem, żeby się z tej sytuacji wydostać, żeby nie
dać się zgnieść. Poczułam jak złość we mnie rośnie i pomaga mi szybciej płynąć,
odpychać się, zachować siebie samą i znaleźć bezpieczne miejsce, gdzieś dalej.
Poczułam jak wielka jest w niej energia i jak dobrze jest móc z niej
skorzystać, żeby uciec w bezpieczne miejsce. I wtedy Szakal połączył się z
Delfinem i został już tylko Delfin, który pokazał mi, że woda w której jesteśmy
to łono matki. "Tu pierwszy raz przeżyłaś złość..." powiedział. Nie
mogłam tego zrozumieć, ale kiedy odczułam jak ściany łona napierają na moje
ciało, które tym razem było ciałem noworodka zobaczyłam jak potrzebna jest
złość tej małej istotce, po to aby się poruszać, wypychać całym ciałem do
przodu, do miejsca gdzie jest wyjście... trzeba tyle wysiłku w to włożyć, tyle
pracy... ale tam za wyjściem już jest spokój, otwarta przestrzeń, światło.
Delfin bierze mnie na grzbiet i płyniemy spokojnie bawiąc się na falach.
Zainspirowała nas do napisania tego artykułu Aneta Boryczko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz